Śledzę...

czwartek, 27 września 2012

Post, który niczego nie kończy, a wszystko zaczyna

Wracam tu po prawie 2 latach nieobecności dzięki Pani B. Dziękuję kochana, że przypomniałaś mi o tym, co tak kiedyś kochałam robić. Jeszcze do końca nie wiem jak ten blog będzie wyglądał, jaki charakter mu nadam ale jednego jestem pewna - będzie tu wszystko to co mi na sercu i wątrobie leży i powierzę mu te najbardziej skryte tajemnice.

Wszystko co wcześniej napisałam w tym blogu poszło w niepamięć w momencie kiedy znalazłam opcję "usuń", bo należy zaczynać a nie kończyć. Tak więc zaczynam swoją podróż pełną pracy zawodowej, przygotowań ślubnych i życiowych dylematów...