Śledzę...

środa, 31 października 2012

Natchnienie...

Co prawda przygotowania do ślubu stanęły chwilowo w miejscu, ale tak sobie dzisiaj myślałam o rzeczach, które zostały do załatwienia i przyszła mi do głowy szalona myśl. Może bym tak zrobiła zaproszenia sama? Z ładnego papieru, wszystko ręcznie wypisane i wyrysowane. Masa roboty, ale myślę, że takie zaproszenia będą miały duszę... jak ja :)
W przyszłym tygodniu spróbuję wyciągnąć Arlu na obchód po salonach sukien ślubnych i osiągnąć niemożliwe czyli znaleźć suknie możliwie podobną do tej, którą zleciłam krawcowej i sprawdzić czy moja wymarzona kreacja sprawi, że będę wyglądała wyjątkowo pięknie czy wyjątkowo śmiesznie.
Zobaczymy, zobaczymy...

piątek, 12 października 2012

Dzisiaj dowiedziałam się, że jeden z moich EX się zaręczył. Nie powiem, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo rozstaliśmy się w dobrych stosunkach i życzę mu jak najlepiej, wręcz mnie to skłoniło do małej sentymentalnej podróży. Wspominałam dawne czasy, kiedy spotykałam się z tym człowiekiem. Nie było szału, uniesień ani fajerwerków, ale było sympatycznie. Chodziliśmy do kina, na kolacje, na piwo ale najlepsze w tym wszystkim było to, że wspólnie spędzany czas dzieliliśmy na pół i połowę spędzaliśmy z naszymi wspólnymi znajomymi a połowę sam na sam. To mi się podobało i przyznaję, że czasem mi tego brakuje bo teraz, kiedy jestem z M. spędzamy czas albo sam na sam albo każde osobno bo mamy tyle zajęć  że nie ma czasu na znajomych. Muszę namówić M. żeby pojechał ze mną do domu kiedyś na spokojnie na weekend i umówimy się z Państwem G. na jakieś wyjście czy coś. Nie przeszkadzało nam nigdy, że oni są we dwoje a ja na doczepkę sama albo z jakimś ich kolegą, ale miło by było zrobić kiedyś coś na kształt "double date"

wtorek, 9 października 2012

Chcieć to móc...

Kolejnym ciekawym doświadczeniem był dla mnie pobyt grupy Australijczyków w wieku 20-30 lat. Kangury jak to ludzie młodzi postanowili spędzić wieczór w krakowskich klubach, gdzie alkohol lał się strumieniami. Niestety nie wszyscy wzięli pod uwagę swoje alko-możliwości i trafiło się klika "zgonów". Najwięcej atrakcji jednak dostarczyli mi 3 chłopacy, którzy postanowili pod wpływem przejechać się walcem i mini-koparką... ponieważ niedaleko hotelu były prowadzone prace przy budowie drogi i sprzęt stał w zasięgu ich wzroku. Na szczęście okazało się, że pojazdów ktoś pilnował i zatrzymał piratów drogowych zanim w coś wjechali, ale oczywiście nie obyło się bez wizyty policji w hotelu. Całe szczęście panowie mundurowi okazali się wyrozumiali i odpuścili Kangurom ten wybryk, bo w innym przypadku cała grupa miałaby nieprzespaną resztę nocy, a ich pilot musiałby zostać z żartownisiami w Polsce o wiele dłużej niż zaplanowali. Z racji tego, że w tym czasie pełniłam obowiązki duty managera, postanowiłam przeprowadzić poważną rozmowę z pilotem grupy żeby taka sytuacja się więcej nie powtórzyła. Mina pilota (był moim rówieśnikiem, tak na marginesie i to szalenie przystojnym) była bezcenna, kiedy mu o wszystkim opowiedziałam (bo oczywiście jego Kangury nie przyznały się do niczego). Obiecał lepiej panować nad grupą i bardzo przepraszał. Na następny dzień czekała na mnie w pracy duża czekolada od Kangurów a od tamtej pory pilot jest moim dobrym znajomym, bo jeszcze nie raz przyjeżdżał do nas z innymi grupami i za każdym razem obiecywał, że nikt niczym jeździć nie będzie :)

423 to 501 na telefonie...

W branży hotelarskiej można się spotkać z wieloma ciekawymi przypadkami. Mam na myśli różnego rodzaju gości, sytuacje oraz komunikaty programów rezerwacyjnych. W hotelu pracuję już ok 3 lat i widziałam różne cuda, na przykład desperata, który za pomocą płynu do chłodnicy chciał wysadzić w powietrze stację benzynową sąsiadującą z naszym hotelem, bandę pijanych Australijczyków śpiewających "Sto lat" po "polsku", panią mieszkającą w jednym pokoju z 14 kotami i wiele, wiele innych...
Mogłoby się wydawać, że praca recepcjonistki jest prosta, ogranicza się do odbierania telefonu i uśmiechania się do wszystkich dookoła. Prawda jest całkiem inna. Codziennie trzeba odpierać ataki niezadowolonych gości, uspokajać tych, którzy przesadzili z alkoholem, wzywać pomoc lekarską do obcokrajowców i być milutkim bez względu na to co się od kogoś usłyszy. Bardzo chętnie opiszę kilka ciekawszych akcji, bo jest się czym podzielić.
Zacznę od jednej z ostatnich sytuacji, jaka mnie zaskoczyła i rozbawiła pół teamu. Otóż na jednym z ostatnich dyżurów odebrałam telefon z pokoju 501, a tak przynajmniej podpowiadała mi identyfikacja numerów na centrali. Porozmawiałam z panią, wytłumaczyłam co trzeba i od słowa do słowa kończę rozmowę słowami: "potwierdzam zamówienie taksówki na godzinę ... dla pokoju 501" a tu kobieta mi mówi, że mieszka w pokoju 423 i stamtąd właśnie dzwoni... hmmm. Poczekałam aż goście opuszczą pokój, wysłałam tam pokojową i poprosiłam żeby zadzwoniła z pokoju na recepcję. Znowu wyświetlił się pokój numer 501. Ja z recepcji wybrałam numer 423 i czekałam aż pokojowa odbierze, ale się nie doczekałam. Wykręciłam 501 i odebrała od razu. Czyż to nie jest logiczne, że chcąc się dodzwonić do pokoju X musisz wybrać numer pokoju Y?  Nikt do dzisiaj nie potrafi mi wytłumaczyć dlaczego tak jest, ale już kierownik obiecał, że jak spadnie obłożenie to sprawdzą ze Złotą Rączką który pokój ma jaki numer na centrali, bo przez takie przekręty goście mogą się na przykład nie doczekać budzenia rano albo ważnego telefonu od rodziny czy a pracy...

poniedziałek, 1 października 2012

a czas płynie jakby nigdy nic

Znowu przeprowadziłam mega długą rozmowę z mamą. Były tematy mało istotne, bardzo śmieszne, dość poważne i te całkiem życiowe. Oczywiście został poruszony temat ślubu, bo rodzice w niedzielę wybrali się na spacer i przy okazji sprawdzili jak idzie budowa dworku weselnego, w którym mam zamiar urządzi swoje wesele. Okazuje się, że już prawie wszystko jest gotowe od zewnątrz, nawet ogród wygląda już jak powinien. Niestety nie było okazji sprawdzić jak to wygląda od środka bo obiekt był zamknięty.
Niby jest jeszcze dużo czasu, ale sala, kapela, krawcowa i fryzjer już załatwione :) Po Nowym Roku poszukamy zaproszeń i woniek, a wczesną wiosną czeka nas podróż przez całą Polskę żeby zaprosić kogo trzeba. Czy jest coś o czym zapomniałam??